Miałam pisać kolejną laurkę, tym razem o książce „Córka
łowcy demonów” J. Oliver, ale 1. nie wiem na czym stoję w kwestii kolejnych
części (wydawnictwo obiecało wypowiedzieć się w tej sprawie, więc poczekam) 2. książka "Eleonora i Park" skrzywdziła mnie tak bardzo, że wskoczyła na sam
szczyt listy książek, o których należy napisać.
Park ma 16 lat, ugruntowaną pozycję w szkole (nie należy
może do popularnych, ale nie jest też i na dole drabiny społecznej), normalną
rodzinę i całkiem zwyczajne hobby (komiksy i muzyka). Jego normalność zostaje
jednak zakłócona przez „nową”, czyli Eleonorę. Robiąc jej miejsce w autobusie
łamie nie tylko nie pisaną umowę dotyczącą „nie wychylania się”, ale rozpoczyna
ciąg zdarzeń nieuchronnie prowadzących do katastrofy. Przyczynia się do tego
szczególnie fakt, że Eleonora wyróżnia się z tłumu: ma ogniście rude włosy,
ubiera się w męskie cuchy i nie zwraca uwagi na opinie innych. A jednak to
wszystko sprawia, że Park zapragnie poznać ją bliżej.
Rainbow Rowell stworzyła fantastyczną powieść dla młodzieży.
Nie znajdziemy tam co prawda wspaniałych bitew, magii czy też supermocy, ale
spotkamy genialnie wykreowanych bohaterów. To oni stanowią, w dużej części, o
popularności tej książki. Park i Eleonora są postaciami praktycznie żywymi,
wychodzą poza utarty w literaturze młodzieżowej schemat i wprowadzają „nową
jakość”. I nie ważne, że akcja toczy się w 1986 roku. Bardzo szybko się o tym
zapomina i nawet kasety magnetofonowe przestają razić. Bohaterowie mają
wyraźnie zarysowane osobowości i poglądy, mają przeszłość, z którą muszą się
zmierzyć, mają nawet określony styl bycia. Doskonale przedstawiono także całą ich
głębie uczuć i odczuć – nie tylko względem siebie, ale także wobec bohaterów
pobocznych. Przyznam się, że nie spodziewałam się, że dziennikarka (którą była
Rowell) będzie potrafiła oddać tak dobrze całą psychologiczną stronę
dojrzewania. Każda kolejna strona tylko potęgowała moje, bardzo pozytywne,
zdziwienie.
Bardzo ciekawie poprowadzona jest także narracja. Rowell
wprowadziła w swojej opowieści dwoje tytułowych narratorów. Dzięki temu
poznajemy kolejne wydarzenia z dwóch różnych perspektyw. Jednocześnie wprowadzony
podział na krótkie rozdziały umożliwia przerwanie lektury w dowolnym momencie
(szczerze gratuluję każdemu komu udało się książkę odłożyć – ja czytałam nawet
ukradkiem w pracy!). Wszystko to, wraz z
zastosowanym przez autorkę językiem doskonale pasującym do bohaterów sprawia,
że książkę czyta się bardzo szybko i z dużą przyjemnością. W tym miejscu należy
też podkreślić, że książka jest też świetnie wydana.
I kolejna kwestia – fabuła. We wszystkich recenzjach
znajdziecie opinie jaka to piękna opowieść o pierwszej miłości. Przykładem może
być choćby opis z okładki: „Oto tocząca się w ciągu jednego roku szkolnego
opowieść o dwojgu szesnastolatkach urodzonych pod nieszczęśliwą gwiazdą – dość mądrych,
by zdawać sobie sprawę, że pierwszej miłości prawie nigdy nie udaje się
przetrwać ale na tyle odważnych i zdesperowanych, by dać jej szansę”. Albo ta zapowiedź:
I to jest właśnie to,
co złamało mi serce. Sięgając po Eleonorę i Parka spodziewałam się łatwej i przyjemnej
opowieści o miłości. Oczywiście miłości pełnej przeszkód, ale przeszkód jak z
telenoweli dla młodzieży: nadopiekuńczych rodziców, byłej eksdziewczyny/ekschłopaka, może
zawistnych koleżanek, no ewentualnie jakiegoś rozdzielenia. Ale ta pozycja nie
jest banalna. I myślę, że określanie jej mianem „książki o miłości” jest bardzo
krzywdzące. Rowell bowiem przedstawia w tle całą gamę poważnych problemów: od
ubóstwa graniczącego z nędzą, poprzez alkoholizm, znęcanie się aż po
molestowanie. Wszystkie te kwestie pozbawione zaprezentowane są w sposób
dosadny, bez upiększania, ale i bez dramatyzowania. I choć wydawać się może, że
takie problemy są dalekie, dotykają coraz większy odsetek
społeczeństwa. Poruszając tak trudne kwestie Rowell wskazuje także na możliwe
rozwiązania, pozostawia nadzieję na to, że będzie lepiej. I to wydaje mi się być największą zaletą tej opowieści.
Rowell podjęła się bardzo trudnego zadania – pisania o byciu
nastolatkiem, kiedy okres ten ma się dawno za sobą. Osiągnęła jednak
gigantyczny sukces. Jest wzorem autora udowadniającego, że zrozumienie młodego
człowieka wcale nie kończy się wraz z ukończeniem 30 lat. Jest też autorką,
która dowodzi, że można stworzyć autentycznego bohatera w wieku dojrzewania.
W zapowiedzi tej opinii pisałam, że to książka która nie
powinna powstać. Dalej podtrzymuję swoje słowa. Jeśli bowiem tak dobre
publikacje są spłycane i stawiane w szeregu ze zwykłymi romansidłami to lepiej,
żeby nie powstały. Książkę jednakże polecam. Bardzo, bardzo, bardzo mocno. Nie
dajcie się nabrać słodkim opiniom o pięknej miłości. Ona złamie Wam serce, nie będziecie mogli dojść do siebie przez
długi czas. Sami jednak stwierdzicie, że było warto.
A z okazji Dnia Czytania Tolkiena (o Tolkienie więcej w poniedziałek - słowo!) wszystkim jego miłośnikom życzę, aby każda kolejna lektura jego dzieł była nowym doznaniem i nową refleksją, ale stałą przyjemnością. A tym, którzy Tolkiena nie znają życzę, aby nadrobili zaległości. :)
kolejna świetna książka, którą muszę dopisać do listy :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
UsuńNareszcie młodzieżowa książka bez "wspaniałych bitew, magii i supermocy"!:)
OdpowiedzUsuńNiezmiernie się cieszę, że tobie książka również się podobała. Historia przedstawiona w książce, była niezwykle delikatna, mimo tego, co w sobie zawierała, czyż nie? Oczywiście zgadzam się z Tobą, że autorka świetnie stworzyła bohaterów mimo swego wieku.
OdpowiedzUsuńTo prawda - bardzo delikatna. Fajnie, że nie tylko ja odniosłam takie wrażenie. :)
UsuńWłaściwie to jest pierwsza recenzja jaką czytam, wcześniej mnie ta książka nie interesowała:)
OdpowiedzUsuńZachęciła do przeczytania? :)
UsuńJak najbardziej TAK :)
UsuńMój dzielny chłopak wygrał ją w konkursie u zwierza <3 Dlatego pewnie w przyszłym tygodniu dostanę i przeczytam <3
OdpowiedzUsuńAle Tobie dziękuję za inspirację :D (gdyby nie "ostrzeżenie", nie zachęciłabym go do wzięcia udziału w konkursie ;D )