czwartek, 20 listopada 2014

O trupie w ogórkach i genialnym dziecku.

A. Bradley, Flawia de Luce. Zatrute ciasteczko. 

Na pewnym blogu znalazłam jakiś czas temu recenzję książki A. Bradleya. Recenzja ta zawierała bardzo pozytywną opinię, nie tylko o trzecim tomie przygód Flawii de Luce, ale i o całej serii. Ponieważ tematyka książki, w mojej opinii, jest bardzo ciekawa (kryminał dla młodzieży i to toczący się w latach 50 XX wieku w Anglii!) postanowiłam samodzielnie zapoznać się z całością. A że nie zaczyna się od środka, więc na mojej półce zagościł tom 1 „Zatrute ciasteczko”.



Tytułowa bohaterka – Flawia– mieszka w małej miejscowości Bishop’s Lacey wraz z ojcem, Doggerem (przyjacielem i służącym) i dwiema wrednymi starszymi siostrami. Matka Flawii, Harriett, po której najmłodsza z panien de Luce odziedziczyła zarówno urodę jak i charakter, zginęła w Tybecie pozostawiając córki pod opieką zdruzgotanego jej śmiercią i wydawałoby się obojętnego na losy dziewcząt ojca.
Flawia ma jedenaście lat i rzadko spotykaną pasję – chemię. Uwielbia ją do tego stopnia, że w wolnych chwilach w swoim laboratorium (bardzo nowoczesnym, odziedziczonym po wuju) poprzez wytwarzanie trucizn szuka zemsty na kochanych siostrach. Jej uwaga skupia się jednak na innych kwestiach, kiedy w rodzinnej posiadłości Buckshaw (w ogórkach) odnalezione zostają zwłoki. Ze swoją nieopanowaną ciekawością, ogromną wiedzą, szaleńczą odwagę i niepohamowaną chęcią odkrycia prawdy Flawia pomiesza szyki wszystkim zainteresowanym a czytelnikom zapewni doskonale spędzony czas.

Pierwszy tom przygód Flawii jest naprawdę na wysokim poziomie. Intrygująca fabuła, doskonale prowadzona przez narratora, uzupełniona czarnym humorem to zdecydowanie coś dla mnie. I jak w każdym porządnym kryminale ciężko zorientować się „kto zabił”. Krok po kroku, wraz z Flawią odnajdujemy poszczególne elementy zagadki i łączymy ją w jasną całość. Oczywiście – niektóre elementy wpadają nam do głowy ciut szybciej niż bohaterce, ale mimo wszystko zagadka skonstruowana jest doskonale, a akcja trzyma nas w napięciu. Przyznam się, że książka wciągnęła mnie tak bardzo, że doczytywałam ją ukradkiem nawet w pracy.
Nie sposób też nie polubić bohaterów: Flawii, Ofelii i Dafne, Doggera, inspektora Hewitta i kilku innych postaci. Wszystkie są przedstawione w bardzo plastyczny sposób i wprowadzają naszą wyobraźnię na wyższe obroty. Ich nietuzinkowość sprawiaja, że bohaterowie są naprawdę urzekający.

Rewelacyjna jest także okładka. W mojej opinii bardzo mocno kojarzy się z kultowymi dziełami Tima Burtona i z rodziną Addamsów (Wednesday); dodając całej książce mrocznego charakteru. Bardzo przyjemny dla oka (i ułatwiające czytanie) jest także wybór czcionki i układ tekstu na stronie. Wydawnictwo Vesper naprawdę doskonale przygotowało polskie wydanie tej książki.


Ciekawym pomysłem jest także umieszczenie w książce tak dużej dawki wiedzy. W trakcie lektury można uzupełnić braki z chemii, fizyki i historii. Bardzo lubię książki, które wnoszą coś oprócz rozrywki, a pierwszy tom o Flawii na pewno do nich należy. Nawet ja – niekoniecznie związana z przedmiotami przyrodniczymi – czułam się zafascynowana wiedzą Flawii. Jestem też zauroczona jej metodyką pracy. Podejmowane działania są bardzo uporządkowane i sensowne. Mnie najbardziej podobały się wizyty w bibliotece – jakże innych od współczesnych poszukiwań poprzez Googla! I chociaż bohaterka ma tylko 11 lat i część jej działań wydaje się pochopnych i nieprzemyślanych, Flawia w każdej sytuacji zachowuje spokój i dedukcyjnie szuka najlepszego rozwiązania. 

I tylko jedna rzecz przeszkadzała mi w tym, żeby w pełni cieszyć się lekturą. Autor (a może tłumacz?) w treści książki użył wielu „trudnych” słów. Pamiętając, że jest to książka przeznaczona dla młodego odbiorcy nie mogłam nie zadawać sobie pytania jaki procent młodzieży zna znaczenie słowa idiosynkrazja? Albo prestidigitator? Jeśli ktoś ich nie zna – dzięki tej książce na pewno pozna.

Książka zapewniła mi naprawdę bardzo miłe chwile i z chęcią sięgnę po kolejne części (na polskim rynku nie dawno pojawił się tom 5). I chociaż porównania do mistrzyni Agathy są, przynajmniej dla mnie, przesadzone należy przyznać, że autor naprawdę świetnie się spisał tworząc bardzo dobry kryminał. 


A na koniec ulubiony utwór Flawii.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz