A. Bradley, Flawia de Luce. Zatrute ciasteczko.
Na pewnym blogu znalazłam jakiś czas temu recenzję książki A. Bradleya. Recenzja ta zawierała
bardzo pozytywną opinię, nie tylko o trzecim tomie przygód Flawii de Luce, ale
i o całej serii. Ponieważ tematyka książki, w mojej opinii, jest bardzo ciekawa
(kryminał dla młodzieży i to toczący się w latach 50 XX wieku w Anglii!) postanowiłam
samodzielnie zapoznać się z całością. A że nie zaczyna się od środka, więc na
mojej półce zagościł tom 1 „Zatrute ciasteczko”.
Tytułowa bohaterka – Flawia– mieszka w małej miejscowości Bishop’s
Lacey wraz z ojcem, Doggerem (przyjacielem i służącym) i dwiema wrednymi
starszymi siostrami. Matka Flawii, Harriett, po której najmłodsza z panien de
Luce odziedziczyła zarówno urodę jak i charakter, zginęła w Tybecie pozostawiając córki pod opieką zdruzgotanego jej śmiercią i wydawałoby się obojętnego na losy dziewcząt ojca.
Flawia ma jedenaście lat i rzadko spotykaną pasję – chemię.
Uwielbia ją do tego stopnia, że w wolnych chwilach w swoim laboratorium (bardzo
nowoczesnym, odziedziczonym po wuju) poprzez wytwarzanie trucizn
szuka zemsty na kochanych siostrach. Jej uwaga skupia się jednak na innych
kwestiach, kiedy w rodzinnej posiadłości Buckshaw (w ogórkach) odnalezione zostają zwłoki. Ze
swoją nieopanowaną ciekawością, ogromną wiedzą, szaleńczą odwagę i niepohamowaną chęcią odkrycia
prawdy Flawia pomiesza szyki wszystkim zainteresowanym a czytelnikom zapewni
doskonale spędzony czas.
Pierwszy tom przygód Flawii jest naprawdę na wysokim
poziomie. Intrygująca fabuła, doskonale prowadzona przez narratora, uzupełniona
czarnym humorem to zdecydowanie coś dla mnie. I jak w każdym porządnym
kryminale ciężko zorientować się „kto zabił”. Krok po kroku, wraz z Flawią
odnajdujemy poszczególne elementy zagadki i łączymy ją w jasną całość.
Oczywiście – niektóre elementy wpadają nam do głowy ciut szybciej niż bohaterce,
ale mimo wszystko zagadka skonstruowana jest doskonale, a akcja trzyma nas w
napięciu. Przyznam się, że książka wciągnęła mnie tak bardzo, że doczytywałam
ją ukradkiem nawet w pracy.
Nie sposób też nie polubić bohaterów: Flawii, Ofelii i
Dafne, Doggera, inspektora Hewitta i kilku innych postaci. Wszystkie są
przedstawione w bardzo plastyczny sposób i wprowadzają naszą wyobraźnię na
wyższe obroty. Ich nietuzinkowość sprawiaja, że bohaterowie są naprawdę urzekający.
Rewelacyjna jest także okładka. W mojej opinii bardzo mocno kojarzy
się z kultowymi dziełami Tima Burtona i z rodziną Addamsów (Wednesday); dodając całej
książce mrocznego charakteru. Bardzo przyjemny dla oka (i ułatwiające czytanie)
jest także wybór czcionki i układ tekstu na stronie. Wydawnictwo Vesper
naprawdę doskonale przygotowało polskie wydanie tej książki.
Ciekawym pomysłem jest także umieszczenie w książce tak
dużej dawki wiedzy. W trakcie lektury można uzupełnić braki z chemii, fizyki i
historii. Bardzo lubię książki, które wnoszą coś oprócz rozrywki, a pierwszy
tom o Flawii na pewno do nich należy. Nawet ja – niekoniecznie związana z
przedmiotami przyrodniczymi – czułam się zafascynowana wiedzą Flawii. Jestem
też zauroczona jej metodyką pracy. Podejmowane działania są bardzo
uporządkowane i sensowne. Mnie najbardziej podobały się wizyty w bibliotece –
jakże innych od współczesnych poszukiwań poprzez Googla! I chociaż bohaterka ma
tylko 11 lat i część jej działań wydaje się pochopnych i nieprzemyślanych, Flawia w każdej
sytuacji zachowuje spokój i dedukcyjnie szuka najlepszego rozwiązania.
I tylko jedna rzecz przeszkadzała mi w tym, żeby w pełni
cieszyć się lekturą. Autor (a może tłumacz?) w treści książki użył wielu „trudnych”
słów. Pamiętając, że jest to książka przeznaczona dla młodego odbiorcy nie
mogłam nie zadawać sobie pytania jaki procent młodzieży zna znaczenie słowa
idiosynkrazja? Albo prestidigitator? Jeśli ktoś ich nie zna – dzięki tej
książce na pewno pozna.
Książka zapewniła mi naprawdę bardzo miłe chwile i z chęcią
sięgnę po kolejne części (na polskim rynku nie dawno pojawił się tom 5). I
chociaż porównania do mistrzyni Agathy są, przynajmniej dla mnie, przesadzone
należy przyznać, że autor naprawdę świetnie się spisał tworząc bardzo dobry kryminał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz