czwartek, 2 października 2014

długo oczekiwane zakończenie

C. Clare, Miasto niebiańskiego ognia.





Tak długo czekałam na zamknięcie tej serii. Siedziałam jak na szpilkach, od czasu do czasu przeglądając poprzednie tomy, uruchamiając DVD z filmem (nie najlepszym co prawda) i słuchając non stop soundtracku (uwielbiam!). I się doczekałam. Trzy dni po premierze trzymałam w rękach wyczekane 700 stron.







Clary wróciła do Nowego Jorku i układa sobie powoli życie. Nie jest łatwo, bo Jace'a nie może za bardzo nawet dotknąć (bo ten ma w sobie niebiański ogień). Akcja zaczyna się kiedy wszyscy, także Jocelyn. Okazuje się, że Sebastian napada na poszczególne Instytuty mordując ich mieszkańców lub (co gorsza) przemieniając ich w Mrocznych (doskonały opis w prologu!). Wszyscy Nocni Łowcy zostają ewakuowani do Idrisu. W Nowym Jorku zostają Simon, Jordan i Maia.


Z każdą stroną akcja rozkręca się bardziej - dochodzi do bitwy o Cytadelę, w której biorą udział Clary i Jace. Simon zostaje porwany przez wampiry, Jordan (SPOILER ALERT!) zamordowany przez Sebastiana. Brat Clary rozgrywa wojnę po mistrzowsku - zawierając sojusze i wystawiając na próbę sojusze zawarte przez Łowców. Nie liczy się z nikim, pragnąc osiągnąć swój cel - czyli zniszczyć Nefilim i  mieć Clary po swojej stronie.
Całość nabiera rozmachu po (SPOILER ALERT 2) zdradzie faerii, które porywają przywódców podziemnych. I Jocelyn (no bo kogo innego mogli porwać?). Na ratunek do Edomu (krainy demonów) wyrusza cała paczka - Clary i Jace, Alec, Isabell i Simon. Razem postarają się pokonać Sebastiana, utrzymać Porozumienia i uratować zarówno porwanych jak i cały Idris (albo świat, jak kto woli).

Trochę to dla mnie na siłę. Trzy pierwsze tomy były fajne - trzymały w napięciu, akcja była wartka, a zwroty nieprzewidziane (przyznać się - kto uwierzył, że Jace jest bratem Clary?). Tomy 4 i-6 powstały, przynajmniej takie mam wrażenie, na fali popularności serii i są dużo gorsze, Według mnie wyraźnie widać różnice. Ostatni tom nie jest zły, ale nie jest też jakiś szczególny. Czekałam trochę na marne. Akcja momentami się wlecze i to zakończenie! Aż się mdło robiło.
I Isabell - taka fajna dziewczyna, a w ostatniej części jest wystraszona i bardzo niepewna. Ta postać straciła cały "pazur". A szkoda. Ja Izzy lubiłam.
Jak już krytykuję to jeszcze jedna rzecz mnie męczy - dlaczego, ach dlaczego ostatni tom wyszedł tylko w "nowych okładkach"? Taka dysharmonia na mojej półce powstała, że aż mnie boli (pisałam nawet o niej w poprzednim poście).

Mimo wszystko należy powiedzieć, że całość czyta się raczej przyjemnie i mimo wszystko szybko. Może dlatego, że chce się poznać zakończenie :) Szczególnie prolog przypadł mi do gustu. I bitwa o Cytadelę. Clare pisze prostym językiem, sprawiając, że całość jest bardzo przystępna.
Dużym plusem jest rozwinięcie historii Magnusa. Nie wiem jak Was, ale mnie fascynuje. Ponadto bardzo dobrze przedstawiono działania Sebastiana - chłopak przewidywał (do czasu) każdy ruch Nocnych Łowców i umiejętnie rozgrywał wojnę, cały czas rozdając karty. Nie do końca ogarniam swoim małym rozumkiem jego  postępowanie, ale jak dla mnie jest całkiem wiarygodne. Nie o takich psychopatach się czytało.
Podobały mi się także nawiązania do prequela serii - Diabelskich Maszyn. I to, że Clare otworzyła sobie kilka furtek do kontynuowania opowieści Nocnych Łowców - sam świat jest bowiem świetnie wymyślony. Myślę, że o Blackthorn'ach i Emmie jeszcze usłyszymy. Teraz pozostaje czekać na kolejne ekranizacje.



Książkę polecam wszystkim, którzy czytali poprzednie części. Nie dlatego jednak, że jest świetna, ale dlatego, że lubię zamykać tematy.

A jak wasze odczucia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz