A. Lucy, Dwa światy.
Po niektórych książkach nie wiadomo czego się spodziewać.
Gdy mój wzrok przyciągnął nowy cykl dla dorosłych „Dwa światy”, który miał
opisywać przenikanie świata nam współczesnego i świata aniołów poczułam się
zaintrygowana. Niestety, tym razem źle trafiłam.
Rita Wenders jest młodą kobietą. Ma mieszkanie, fajną pracę
i przyjaciół i ogólnie jest spełniona. Chłopaka nie ma, ale nie czuje nawet
potrzeby jego posiadania. Jej życie zmienia się jednak diametralnie w ciągu
kilku minut. W centrum handlowym staje się ofiarą wypadku, w wyniku którego
zapada w śpiączkę. Gdy budzi się po trzech miesiącach, odkrywa, że w
międzyczasie nawiązała dosyć specyficzną relację – mianowicie związała się z
Archaniołem Gabrielem. Od tej pory kiedy tylko zaśnie przenosi się do raju i
tam spędza czas z ukochanym. Archanioł coraz częściej pojawia się również na
Ziemi wprowadzając dodatkowe zamieszanie w życiu Rity. Jej życie komplikuje się
jeszcze bardziej, kiedy Rita przyjmuje oświadczyny Archanioła, staje się jego
partnerką i wojowniczką.
Pomysł przenikania się dwóch zupełnie różnych światów
zazwyczaj okazuje się pomysłem trafionym. I to zarówno w książkach dla
dorosłych jak i dla młodzieży. W wypadku tej książki zauważalna jest jednak
pewna niekonsekwencja w budowaniu światów. Akcja również toczy skokami – raz
czytamy pełne napięcia opisy walki z demonami, raz skrótowe opisy aktów
seksualnych, innym razem czytamy opis stroju głównej bohaterki. Doceniam
skupienie się na detalach, ale strój bohatera/bohaterki opisywany zbyt
szczegółowo i bez talentu Homera sprawia, że książka momentami robi się po
prostu nudna. Nie zauważam również jaki wpływ na osobowość ma samochód
bohatera. Nie przeczę, że wspomnienie o tym, że ktoś preferuje Maserati
uzupełnia obraz bohatera, ale czemu pisać o tym co kilka stron? Być może miał
to być sposób na zrównoważenie opisów ubrań dla płci męskiej. Bardzo irytował
mnie także sposób prowadzenia narracji, bardzo często gubiłam się w
poszczególnych wydarzeniach. Dla przykładu (uwaga spoiler!): czytam o
zaręczynach bohaterki, a trzy strony później dowiaduję się, że są już po ślubie
– nie wiem ani jak, ani gdzie, ani dlaczego. Wiem natomiast jak była ubrana
bohaterka i jej anielscy towarzysze na spotkaniu z przyjaciółmi Rity. Nie
rozumiem też tak zastosowanego podziału na rozdziały, w moim odczuciu albo
powinno ich być więcej, albo należałoby z nich zupełnie zrezygnować i każdą
zmianę akcji oddzielać gwiazdką.
Nie przemawiają do mnie również kreacje bohaterów – są
podobnie jak cała książka pomieszane i momentami sprzeczne. Bardzo irytująca
jest główna bohaterka. Często odnosi się wrażenie, że mimo że jest dorosła
gdzieś w głębi pozostała nastolatką. Ponadto, jeśli książka inspirowana jest
konkretnym systemem religijnym należało by stworzyć bohaterów zgodnie z
założeniami tego systemu. Bardzo irytowało mnie odejście od przyjętych ról
poszczególnych archaniołów i ich wymieszanie.
Bardzo mylące jest też wyraźne skierowane serii do
czytelników dorosłych. Szczerze mówiąc, nie wiem dlaczego. Czy to ze względu na
sceny łóżkowe (w niektórych książkach young adult można znaleźć pikatniejsze
opisy) czy na brutalność (w niektórej fantastyce dla młodzieży jest jej
zdecydowanie więcej) czy ze względu na dalsze plany autorki? Na ten moment
wydaje mi się, że dorosłego książka będzie po prostu nudzić.
Zdecydowanym plusem książki jest natomiast wydanie. Bardzo
interesująca jest okładka, nie zauważyłam też literówek czy większych błędów
korektorskich. Całość sprawiała, że książkę czytało się bardzo dobrze. Nie
zmienia to jednak całościowej oceny.
Książka zdecydowanie mnie rozczarowała. Podejrzewam, że
na fali Greya i paranormal romance ma szansę się wybić i znaleźć swoich fanów, zupełnie subiektywnie jednak nie polecam.
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego bardzo dziękuję
Warszawskiej Firmie Wydawniczej.
* Tą i kilka innych recenzji mojego autorstwa znajdziecie też na portalu Sztukater :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz