Za niecały miesiąc w księgarniach pojawi się najnowsza
książka Magdaleny Kordel „Malownicze. Tajemnica Bzów". Dzięki
uprzejmości wydawnictwa Znak miałam okazję się z tą książką zapoznać w trakcie świąt i jeszcze przed premierą napisać o niej kilka słów.
Bohaterką i jednocześnie narratorką dużej części książki
jest Leontyna – starsza, sympatyczna pani, właścicielka sklepu ze starociami. Leontyna ma też bogatą przeszłość, o której do
tej pory starała się zapomnieć. Dopiero, kiedy Madeleine zwraca jej zagubiony, pamiątkowy pierścionek starsza pani czuje potrzebę podzielenia się opowieścią, czyniąc z
Magdy swojego powiernika. W tym samym czasie pojawia się w Malowniczym
tajemniczy starszy pan…
Tych kilka zdań próbowałam złożyć dobre dwadzieścia minut. Tej
historii nie da się bowiem opisać kilkoma słowami. Każde zdanie wydaje się
zdradzieckim ciosem zadanym czytelnikowi – opisując, choćby najmniejszy
fragment historii Leontyny odbieram Wam przyjemność niespokojnego, ale jak
bardzo miłego, oczekiwania na to, co przyniesie kolejna kartka. A warto czekać.
Już sam sposób zbudowania książki godny jest uwagi –
zaburzono bowiem zupełnie starożytną zasadę trzech jedności: miejsca, czasu i akcji
– przyjmując szeroki zakres terytorialny i wyjątkowo szerokie ramy chronologiczne
opowieści. Część książki dzieje się bowiem „tu i teraz”, czyli w czasach
współczesnych w Malowniczym, pozostałe rozdziały przenoszą nas natomiast w
miejscu i czasie, czyniąc z nas świadków wydarzeń z sprzed I wojny światowej, z
okresu międzywojennego i z okresu okupacji hitlerowskiej w trakcie II wojny
światowej. W retrospekcjach trafimy w okolice Krakowa, Lwowa i Warszawy
poznając geografię, klimat i atmosferę tych miejsc i tych epok. I chociaż każda
z opowieści zawarta jest w osobnym rozdziale, w spójną całość spajają ją fragmenty
współczesne. Tak przyjęta budowa książki
sprawia, że czyta się ją bardzo przyjemnie i łatwo, a jednocześnie pozostawia
nas w ciągłym napięciu.
Nie da się tu jednak uniknąć porównania z innymi książkami
zbudowanymi na podobnej zasadzie np. „Córką piekarza” S. McCoy*, ale w mojej
opinii książka Kordel wypada zdecydowanie lepiej.
Należy też bardzo mocno podkreślić doskonały „research” autorki, która płynnie porusza
się w epokach. Jako historyk zwracam szczególną uwagę na dbałość o realia – tu nie
mam żadnych krytycznych uwag. Ścisłe trzymanie się faktografii, wsparcie
wspomnieniami – wszystko to sprawiło, że zarówno Lwów jak i Warszawa zostały
dokładnie odwzorowane. Nawet stylizowany język bohaterów czy też gwara nie rażą
swoją sztucznością, a ubogacają opowieść. I ten Lwów, ten Lwów! Ogromnym i bardzo pozytywnym
zaskoczeniem była też dla mnie bibliografia – do kilku pozycji sama na pewno sięgnę.
Nie są to jedyne atuty tej opowieści. Magdalena Kordel
stworzyła nietuzinkową postać. Leontyna jest bohaterką wspaniałą – mądrą,
silną, zabawną i bardzo skomplikowaną. Autorka doskonale wykreowała nie tylko
samą postać, ale świetnie oddała też jej charakter i emocje. Stworzenie takiej bohaterki
było o tyle trudne, że Leontynę poznajemy w różnych okresach jej życia, zarówno
w czasach szczęśliwego dzieciństwa jak i bardzo trudnego dojrzewania, w
momentach które zmieniały nie tylko jej światopogląd, ale i charakter. Z Zosią chciałabym się zaprzyjaźnić, Leontyna
stała się mi natomiast bliska, a jej historia sprawiła, że zaczęłam się zastanawiać ile
tajemnic może mieć pokolenie naszych dziadków.
Co najważniejsze jednak – sama historia sprawiła, że nie mogłam się od
niej oderwać nawet na chwilę.
„Malownicze. Tajemnica bzów” jest książką rewelacyjną. Tak jak w życiu: przeplata radość i smutek, nienawiść i miłość. Nic nie jest proste i
jednoznaczne. I mimo wszystkich komplikacji, a może właśnie dzięki nim,
historia przedstawiona na kartach powieści jest tak wciągająca i autentyczna. Jestem
przekonana, że losy Zosi i Leontyny pokocha wielu czytelników. Ja już to zrobiłam.
Autorce bardzo serdecznie gratuluję, a wszystkim książkę
bardzo polecam!
* O „Córce Piekarza” S. McCoy obiecuję napisać wkrótce więcej! Już w
tym miejscu jednak chciałam podziękować Piotrkowi i Pracownicom Biblioteki
Publicznej Miasta i Gminy Krzywiń za udostępnienie egzemplarza.
Mam nadzieję, że uda mi się ją wyrwać w jakimś konkursie, a jeśli nie to kupię ją jako doskonałą lekturę na wakacje. :)
OdpowiedzUsuń