poniedziałek, 8 września 2014

O czytaniu po przeczytaniu.

Dzisiaj trochę z innej beczki. 
(Jeśli nie tego oczekiwaliście, w tym tygodniu na pewno będzie kolejny post z recenzją)

Nie wiem czy wiecie, ale dzisiaj obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Alfabetyzacji. Mało nagłaśniane (słyszałam w mediach tylko o Dniu Dobrej Wiadomości), a szkoda. Szczególnie w tym roku, kiedy kończy się ogłoszona przez Zgromadzenie Ogólne ONZ "Dekada edukacji". Poczekam na raport (ufff, kocham raporty!), żeby mówić o efektach.
O edukacji w naszym kraju możemy mieć zdania różne. O reformach, o nauczycielach, warunkach w szkole, metodach nauczania czy kanonie lektur (o tym więcej niżej). O tym wypowiadać się nie będę, bo co ja mogę wiedzieć nie ucząc w szkole? Teoretycznie staramy się coś z tym zrobić, kształcić kompetencje a nie tylko wymagać regułek. I w końcu "Cała Polska czyta dzieciom". To dobrze. Szkoda tylko, że według badań Biblioteki Narodowej czytelników mamy coraz mniej.
Pociesza mnie jednak to, że mimo badań powstają grupy wspierające czytelnictwo (jak np. 52 książki na FB) czy nawet irytujące zazwyczaj łańcuszki (lista 10 książek, który miały największy wpływ na Twoje życie). Nie należy też zapominać o świetnych akcjach jak nadchodząca "W Poznaniu lubimy czytać" (zachęcam do udziału!). A komentarze, które przewijają się w dyskusjach  zawsze jakoś pokazują, że chyba jednak nie jest tak źle - bo to dzieci czytają, bo dziadkowie i babcie też, bo my przekroczyliśmy/podwoiliśmy stawkę. Gdzieś we mnie drzemie ta myśl, że może nie tylko ja, moja rodzina i moi znajomi dużo czytamy, że może "Cała Polska czyta". A potem do mojej pracy przychodzi klient, który nie umie wypełnić prostego formularza, bo nie umie czytać (a przynajmniej czytać ze zrozumieniem). Bo czym tłumaczyć problem z wypełnianiem prostej ankiety, gdzie naprawdę prostym językiem opisano każde pole? I żeby nie było - klienci tacy zdarzają się niezależnie od wieku. Czasem i student (!) ma z tym problem.

W ręce wpadł mi, dzięki Eli, ciekawy artykuł. Ryszard Koziołek apeluje "Daj dziecku nie czytać". Wzburzyłam się bardzo i pomyślałam najpierw: JAK TO NIECZYTAĆ?! Bo czytanie rozwija. Bo kształci i kształtuje. Bo uczy myśleć (oby krytycznie). Bo tworzy słownik. Bo uczy ortografii. Bo...
Sam artykuł polecam. Musimy sprawić, żeby nieczytanie było wyborem. A nie modą. I uczyć czytać. Krytycznie. Ze zrozumieniem. I zachęcać. Od małego. Zastanawiam się czasami, czy ja czytam, bo czyta moja Mama i Babcia. Bo to one czytały mnie. Jeśli to ich zasługa - tu chcę im bardzo podziękować.

Dzisiaj udało mi się przeczytać jeszcze jeden ciekawy artykuł, który wszystkim serdecznie polecam. Dotyczy on kanonu lektur.
Co do propozycji autorki - może wstyd przyznam - nie znam. Ale daję słowo, że nadrobię! Ze swojej strony dorzuciłabym "Dziwny przypadek psa nocną porą" M. Haddona i "Ono" D. Terakowskiej. O "Dawcy" pisałam ostatnio. Lista pewnie się wydłuży jeśli uda mi się dostać na warsztaty "Książka na niepogodę" (w ramach wspomnianej akcji W Poznaniu lubimy czytać). A Wy macie jakieś propozycje?


A na koniec zaapeluję: UCZMY CZYTAĆ! ZE ZROZUMIENIEM! UCZMY KRYTYCZNIE MYŚLEĆ!! A rodziców bardzo proszę: nie zmuszajcie dzieci (chociaż to czasami jedyne wyjście, wiem, wiem), a zachęcajcie. Podsuwajcie książki, które zainteresują Wasze dzieci - niekoniecznie to co interesuje Was. A ja będę za Was trzymać kciuki! I co jakiś czas podrzucać książki, które Waszym pociechom, a może i Wam się spodobają.

Chyba poczułam misję i pójdę jednak na filologię polską, żeby nieść kaganek oświaty (tylko kto mnie zatrudni przy niżu demograficznym?!). :)

I jeszcze znalezisko (dzięki Gazela). Link z filmikiem dlaczego warto czytać dzieciom.

1 komentarz:

  1. Obracając się w kręgu blogerów mam wrażenie, że że ludzie nic nie robią tylko czytają :) Zgadzam się całkowicie z Tobą, by zwracać uwagę na to, czy czytamy dzieciom to, co chcą posłuchać, czy to, co my chcemy poczytać. Zle wybory mogą zniechęcić dzieci do czytania.

    OdpowiedzUsuń