poniedziałek, 13 października 2014

O czytaniu po przeczytaniu. Damsko-męsko.

Na samym początku zachęcam do polubienia mojego fan page'a na FB: https://www.facebook.com/turkusowabiblioteczka. Powstał on, żeby przestać spamować niezaintersowanym. 

I jeszcze zanim przejdę to rzeczy - chciałam ogłosić całemu światu, że mam najlepszą przyjaciółkę na świecie. Która leci hen, hen za ocean, jest w miejscu w którym bardzo chciała być i w którym jest milion rzeczy do zobaczenia/zrobienia, a i tak myśli o mnie i z największej (na pewno w Nowym Jorku a może i na świecie) księgarni przywozi mi prezent. Nieśmigielska - dziękuję! (jednocześnie polecam blogową relację Eli z NY).

Cudny magnes z NY

To do meritum. Staram się unikać stwierdzeń, że coś jest typowo damskie lub męskie. Nie mam też nic przeciwko łamaniu stereotypów – jak ktoś chce to proszę bardzo.
Przy czytelnictwie te podziały nigdy nie wydawały mi się jakoś szczególnie istotne. Kto czyta więcej, jak czytamy, co czytamy – takie statystki jakoś wydają mi się głupie i nie odzwierciedlające tego o co (przynajmniej mnie) chodzi najbardziej – czyli o to że CZYTAMY.
Ale ostatnio pojawią się coraz częściej artykuły i wypowiedzi podkreślające odmienność podejścia do czytelnictwa i pisarstwa w zależności od płci. A ja, chcąc być na czasie, czuję się w obowiązku (niewielkim co prawda) zabrać głos w dyskusji.

No to jak wygląda to czytanie według płci? Ostatnio czytałam tekst dotyczący wpływu rodziców na nasze czytelnictwo. U mnie, podobnie jak u autorki tekstu, Mamusia czytała więcej. I czytała to co ja. Nie podsuwała mi jakoś specjalnie książek, ale sporo o książkach opowiadała i sporo nam czytała. Dzięki mamie sięgnęłam po „Tajemniczy ogród”, książkę która była moim numerem jeden przez bardzo długi czas. I gust mamy podobny. Póki mieszkałyśmy razem nie zdarzało się, żeby coś co mnie zachwyciło nie zachwyciło mamy. Teraz bywa różnie (dla przykładu „Życie Pi” pokochałam z miejsca, moja mama wręcz przeciwnie), ale najczęściej też lubimy to samo. Obie zaczytujemy się w fantastyce, książkach obyczajowych i literaturze młodzieżowej. Szkoda, że najczęściej są to moje książki, które na maminych półkach potrafią „utknąć” nawet na rok.
A jak to wygląda u moich znajomych, którzy założyli albo planują założyć rodzinę? Zapytałam 15 par (wszystkim dziękuję serdecznie) i wyszło mi mniej więcej to samo. Kobiety czytają więcej książek (w przypadku 11 par). Panowie  natomiast najczęściej  sięgają po różnego typu artykuły i książki fachowe.  samo jest u mnie w związku – czytam zdecydowanie więcej książek od mojego lubego. Odzwierciedla to zresztą nasza biblioteczka. 

Dwie górne półki po lewej stronie są mojego lubego, reszta MOJA a i to nie całość :)

Kiedyś mnie to nawet denerwowało – bo inteligentni ludzie czytają, bo kiedyś zabraknie nam tematów etc. Przekonałam się jednak, że czytanie książek nie jest najlepszym wyznacznikiem. Bo i z moim lubym i z chłopakami moich koleżanek na każdy temat można porozmawiać (hurra, hurra). I wydaje mi się nawet, że wiedzę mają większą od nas (wybaczcie dziewczyny). :)
A jak wygląda kwestia tego CO czytamy. Czy istnieje podział na gatunki typowo męskie i żeńskie? Czy płeć w jakimś stopniu determinuje nasze gusty czytelnicze? W wypadku pań – chyba nie. Czytamy wszystko od Harlequinów przez klasykę aż po fantastykę i kryminały. Ale ciężko wyobrazić mi sobie moich znajomych panów czytających romansidła wszelakiej maści. Może to stereotyp, ale wydaje mi się, że nie bez kozery mówi się o istnieniu literatury kobiecej, nie słyszałam natomiast o literaturze męskiej.

Ba. Pisząc moją magisterkę doczytałam się nawet w opracowaniu naukowym, że taki gatunek jak PORADNIK przeznaczony jest dla kobiet, jako tych empatycznych i starających sobie samodzielnie w życiu radzić
I jeszcze dwa słowa o samej literaturze. O tym co cechuje literaturę kobiecą przeczytać możecie m.in. tutaj i tutaj . W pierwszym z nich padają pytanie, które pozwolę sobie przytoczyć: „Czy my, kobiety jesteśmy zatem bardziej uprzywilejowane, ponieważ mamy literaturę, której jesteśmy wyłącznymi adresatkami.  Czy też, oznaczenie literatury mianem kobiecej, jest oznaką traktowania nas, jako mniej wymagającego czytelnika, którego zadowala banalna historia o miłości, z serii, w której ona czuje się spełniona i szczęśliwa, dopiero wówczas, kiedy znajdzie się w jego silnych, męskich ramionach?”  Osobiście skłaniam się ku drugiej wersji, co nie zmienia faktu, że mimo że lubię takie książki, czuję się lekko urażona.


Idźmy dalej. Przyzwyczajenia czytelnicze.  Czy Panowie są większymi czytelniczymi pedantami? Osobiście tego nie odczułam. Chyba, żadne z nas pedantem książkowym nie jest. Jeśli chodzi o samo ułożenie na półkach – lubię mieć porządek, w swoim, unikatowym systemie (nie każdy tak ma?). I jak znika coś z półki od razu wiem co (czego mój chłopak przy takiej ilości książek nie jest w stanie pojąć). Denerwuje mnie też niechlujne przewracanie kartek (takie, kiedy gniecie się strony), ale nie mam nic przeciwko rozkładaniu książek w trakcie czytania grzbietem do góry. 


Ostatnio byłam też na bardzo ciekawej debacie dotyczącej kryteriów przyznawania Nagrody Fundacji im. Kościelskich. W trakcie dyskusji padła prośba z sali, aby rozważać kryterium płci przy przyznawaniu nagrody. Odniosłam wrażenie, że był to nawet zarzut dyskryminacji pisarek. Czekałam nawet na postulat wprowadzenia parytetów. I tak naszła mnie myśl, że skoro prawidłowości w dopasowywaniu gatunku do płci czytelnika chyba nie ma, tak może w kwestii pisarstwa taka dominanta istnieje. Czy to prawda, że to Panowie tworzą literaturę wysoką? Czy Panie piszą tylko romansidła i książki obyczajowe, mniejszą uwagę zwracając na język i styl? Wnioski pozostawię Wam, przytoczę natomiast kilka danych dla ważniejszych nagród książkowych:

Nazwa Nagrody
Ile razy przyznano nagrodę mężczyźnie
Ile razy przyznano nagrodę kobiecie
Nagroda Nobla (1901-2014)
100
12
Nagroda BOOKER’a (1969-2013)
34
13
Nagroda NIKE (1997-2014)
14
4
Nagroda czytelników NIKE (1997-2014)
11
7
Nagroda literacka Gdynia (2006-2014)
24
9
Paszport Polityki, literatura (1993-2013)
17
4
Nagroda Fundacji im. Kościelski (1962-2014)
115
18
 Nagroda im. Janusza A. Zajdla (1985-2013)
20
3


We wspomnianej dyskusji padło też stwierdzenie, że nagroda wiąże się z dużymi korzyściami finansowymi. Ciężko się z tym kłócić. Z drugiej strony nie mogę się zgodzić, że nagrody stanowią znaczną część finansów pisarzy. Bo gdyby tak było w rankingu Forbesa najbogatszych pisarzy również widać by było zdecydowaną dominację mężczyzn. A na liście przytoczonej w październikowym „Książki. Magazyn do czytania” znajduje się 7 panów i 6 pań. Dodam jeszcze, że przeglądając listy nagradzanych (światowe, nie uwzględniane powyżej – nie chciało mi się już liczyć) nazwiska te nie występują. Bo jakoś ciężko mi sobie wyobrazić, żeby Nora Roberts czy Danielle Steel (z całym szacunkiem dla autorek) dostały Nobla czy Pullizera.  A ich dochody przekraczają 20 mln.

Specjalnie umieściłam też w tabeli Nagrodę im. Janusza A. Zajdla. Nagrodę specyficzną. Przyznawaną twórcom fantastyki, ale w ramach ogólnego głosowania (w trakcie konwentów). A i tak dominują Panowie. Powinnam jeszcze pewnie przeanalizować rankingi sprzedaży, ale post i tak jest już długi. To czy to faceci po prostu lepiej piszą, czy wszyscy jesteśmy szowinistami czy też może dyskusja na ten temat jest bezsensu (bo niektórych rzeczy nie należy porównywać) – pozostawiam do oceny Wam.


A jak Wy zapatrujecie się na kwestię płci w czytelnictwie?  Kto czyta więcej? Jak czytamy? Czym jest i jak jest oceniana tzw. literatura kobieca? I kto lepiej pisze?  Czekam na Wasze komentarze :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz